sobota, 15 lutego 2014

serce może pękać w nieskończoność

Kiedy pęka serce? Gdy odbiera się mu nadzieję, że nadal może kochać...
Każda z nas zapewne choć raz w życiu słyszała, że komuś "serce pękło", niejedna z nas sama tego doświadczyła. A jednak - okazuje się, że serce po każdym pęknięciu goi się, zrasta, zabliźnia. Niekiedy dzieje się to szybko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, niekiedy jednak potrzeba sporo czasu i choć miną dni, tygodnie, miesiące... zagoi się.
Kiedyś myślałam, że takie ciosy zadawane przez życie dobijają i spychają na dno. Dzisiaj wiem, że każdy z nich daje nam siłę i wzmacnia.

Nina po kolejnym nieudanym związku postanowiła, że nie zwiąże się już z żadnym mężczyzną, że nie da się oszukać, manipulować, nie da się skrzywdzić. Miała jednak poznać i pokochać człowieka, który zmienił wszystko...
To była jedna z najpiękniejszych historii miłosnych jakie znała. To zabawne, ale gdy go zobaczyła po raz pierwszy w ogóle nie pomyślała o nim jak o facecie, a już tym bardziej takim, z którym chciałaby być. On jednak walczył, starał się jak nikt dotąd. Był jak Don Juan, Don Kichot i Najlepszy Przyjaciel w jednym... Przywoził wielkie bukiety, słodkości, pisał romantyczne listy, dzwonił i nie dawał o sobie zapomnieć. Zachowywał się tak, jakby czytał w jej myślach, jakby znał jej pragnienia... A ona zakochała się bez pamięci. To były najpiękniejsze chwile w jej życiu - pijana miłością, odurzona podnieceniem zostawiła dla niego wszystko: pracę, którą kochała, przyjaciół, rodzinę, miasto, w którym się wychowała. Oddała mu wszystko co miała - jak się potem okazało - zbyt wiele...
Potem proza życia zaczęła wkradać się między kochanków. Nina myślała, że on kocha ją z podobną mocą, chciała być dla niego rodziną i wierzyła, że dzięki temu odda mu utraconą dawno radość dzieciństwa. On zaczął dostrzegać w niej intruza, który chce mu coś odebrać, wymagającego krytyka, kiepską kucharkę, kiepską kochankę, kiepską partnerkę. Potem było Dziecko, kryzys, kryzys, i kolejny, jego ucieczka w pracę i jej ofiarne poświęcenie, kochanka, zdrada, rozstanie...
Wtedy serce Niny pękło po raz pierwszy. Krwawiło długo, może dlatego, że wciąż mieszkali razem, że widziała jak jeździ do innej kobiety, jak fruwa szczęśliwy po nocy spędzonej z kochanką i jak z dnia na dzień ona stałą się dla niego kimś zupełnie obcym. Chudła, płakała, nienawidziła i kochała jednocześnie. To, co przeżyła było bolesne niczym śmierć najbliższej osoby...
Minął miesiąc, drugi, trzeci... Dzięki pomocy bliskich zaczęła dochodzić do siebie, zaczęła się rozwijać, czytać, doświadczać miłości od ludzi i do ludzi. Nie musiała już na nic zasługiwać, spełniać niczyich wymagań. Nareszcie była wolna!
On jednak wrócił i doskonale wiedział jak zdobyć ją po raz drugi. Przysięgi, łzy, błaganie... Zgodziła się, choć nie wiedziała czy jeszcze kocha, ale skoro przysiągł zrobić wszystko, by się udało...
To musiało się udać.
Okazało się, że Nina kocha, choć sercu ciężko zaufać, wybaczyć, zapomnieć...
Socjopaci jednak nie mają serc dlatego bez najmniejszego oporu zaczął niszczyć ją znowu... wszystko było nie tak, Nina była nie taka jak trzeba, zawsze był ktoś ważniejszy od niej. Była wrakiem, nie dała rady znosić dłużej upokorzeń, braku szacunku i świadomości, że on przecież jej nie kocha. Postanowiła odejść.
To, że był złośliwy, że zabrakło mu honoru, że odebrał jej dom, pracę, poczucie bezpieczeństwa i wiarę w miłość to nic. Nie minęły 2 miesiące nim okazało się, że już "kocha" kogoś innego i z kimś innym ułoży sobie życie. To czego nie chciał robić z Niną chciał robić z kimś innym, świat, do którego Nina nie miała dostępu stał się dostępny dla wszystkich, którzy mieli na to ochotę. Pokazał Ninie, że dla niego jest nikim i ani 7 lat życia z nią, ani dziecko, ani jej poświęcenie i miłość nie mają najmniejszego znaczenia. Dla niego była przez chwilę niemiłym dodatkiem do życia.
Wtedy jej serce pękło po raz drugi...

Niepowodzenia, porażki, "pech" to dowody na to, że podejmujemy próby, że walczymy, że nie jesteśmy bierne. Nic nie dzieje się bez przyczyny... i tak właśnie każda zła rzecz, złe wydarzenie, zły człowiek ma nas czegoś nauczyć - o nas samych! A zatem, choć może wydawać się to dziwne - podziękuj temu, kto Cię skrzywdził - dzięki niemu jesteś bogatsza, mądrzejsza, dzięki niemu zrobiłaś kolejny krok na drodze do własnego rozwoju. I ja dzisiaj dziękuję ludziom, dzięki którym jestem w tym właśnie miejscu.
W szczególności dziękuję Człowiekowi, którego kochałam całym sercem.
Dzięki Niemu zrozumiałam po co tu jestem, czego pragnę i czego nie chcę, jak chcę żyć i jak niesamowitą, wspaniałą jestem kobietą...
Głęboko wierzę, że serce już nigdy nie pęknie, a ponieważ wiem, że nawet jeśli pęknie zagoi się - jestem spokojna :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

wzory

O wzorach do naśladowania słyszy się już w "podstawówce". Ukochany aktor, podziwiany sportowiec, wybitny biznesmen...
Każda z nas zapewne w dzieciństwie miała idola, niektórym zostało to do dzisiaj :P
Moim bohaterem, a właściwie bohaterką jest moja... Mama.
To takie tendencyjne - ktoś mógłby zarzucić, ale to przecież najprawdziwsza prawda i mogłabym o tym opowiedzieć i na ambonie i na scenie Teatru Wielkiego i na środku Stadionu Narodowego.
Jest między nami niecałe 18 lat różnicy, w zasadzie mogłybyśmy razem chodzić na balety, nie wyobrażam sobie jednak wcisnąć Mamy w trampki i oglądać jak buja się w rytmie gangsta rap. Pomijając jednak ten przypadek jest świeża, zawsze radosna i niezłomna. Jest jak sztandar niesiony pod wiatr, jak płomień w mroku. Młoda, odważna i nieustraszona.
Wychowała 3 dzieci i zawsze znalazła coś do "gara" w trudnych czasach, zawsze miała milion pomysłów i znajdowała dla nas czas, choć pracowała na etat, po godzinach i w weekendy...
Trochę po czterdziestce poszła do szkoły średniej, zdała maturę, zrobiła kurs niemieckiego i dzisiaj zdała egzamin na prawo jazdy!!!
Nigdy nie poddała się, choćby nie wiem jak ciężka była sytuacja. Dla każdego ma uśmiech i cierpliwość, serce i dobre słowo.
Może matura i prawko to niewiele, może dla innych, ale nie dla mnie. Dla mnie jest bohaterką, bo przeżyła wiele nigdy nie tracąc nadziei.
Jeżeli któraś z Was będzie miała chwile zwątpienia (a w polskiej rzeczywistości to raczej nieuniknione) niech wie, że można zrobić niemalże wszystko jeżeli bardzo się pragnie. Jeżeli ma się marzenia i cel przed oczami. I niech porażki nie będą przeszkodą, a natchnieniem, inspiracją. Pamiętajcie, że czasem wystarczy jeszcze jeden krok... Wiele osób poddaje się krok przed metą. Bądźcie strażniczkami własnego losu!

wtorek, 20 sierpnia 2013

w nieznane

Pomysł na pisanie tego bloga zrodził się nieśmiało, gdzieś na dnie kobiecego serca. Serca, które wśród rutyny i codzienności szarego dnia niemalże przestało bić.
Pewnego zwyczajnie zwyczajnego dnia, poszukując pomysłu na dodatkowe zarobki znalazłam portal, na którym można pisać i sprzedawać teksty. Różne - proste, wysublimowane, dla wszystkich i dla wybranych. Można wybrać dziedzinę, w której pragnie się tworzyć i do dzieła! Jeżeli dopisze nam szczęście ktoś zauważy, może kupi, może przeklikane na ekran słowa znajdą swój dom...
Postanowiłam spróbować.
Mój pierwszy tekst nie był ambitny, ale wiedziałam o czym piszę, sprzedałam wiedzę zdobytą w sklepie z telefonami i akcesoriami gsm. Potem powstały kolejne, każdy "z innej beczki". Nie liczyłam na nic, chciałam pisać, robić coś, być gdzieś w konkretnym miejscu i czasie.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że 2 tygodnie po pierwszym wpisie ktoś kupił mój tekst!
Duma i radość rozpierały pierś, choć za zarobione pieniądze mogłabym kupić zaledwie średniej jakości błyszczyk. Potem sprzedałam kolejny tekst i kolejny... Najzabawniejsze było to, że te teksty nie były pisane z rozmachem, polotem, ani weną, a jednak każdy znalazł właściciela.
Piszę od kiedy pamiętam. I od kiedy pamiętam - do szuflady.
Przeżyłam wiele, czasem wydaje mi się, że niesprawiedliwie za dużo. Doświadczenia jednak, złość, żal, potrzeba wyrażenia wszystkich tych potworków gnębiących mnie od lat spowodowała, że gdzieś na dnie serca zrodził się pomysł... by zacząć pisać bloga.
Wierzę, że jest wiele kobiet szukających, próbujących krzyczeć, choć nikt nie słucha, badających, kochających, szczęśliwych i nieszczęśliwych, matek, żon i singielek, które znajdą tu ukojenie, może rozrywkę, może chwilę wytchnienia...
Jest bowiem takie miejsce, którego nie zrozumie żaden mężczyzna. Babski świat, zapraszam w nieznane :)